Rozmowa z Jakubem Mojzykiewiczem, wiceprezesem Plastbud Developer budującego osiedle Zacisze w Mrowinie
Firma Plastbud rozpoczęła swą działalność od produkcji okien. Dlaczego zdecydowaliście się na działalność deweloperską?
– Ja pracuję w branży budowlanej nieprzerwanie od około 20 lat. Swoją karierę zaczynałem jako pomocnik na budowie. Na co dzień mam do czynienia zarówno z klientem indywidualnym jak i z deweloperem. Poznałem problemy związane z tego typu działalnością praktycznie od podszewki i stwierdziłem, może teraz kolej na nas. Zdobywałem doświadczenie, słuchałem uwag innych i sam wyciągałem wnioski, jednak cały czas przyglądałem się wszystkiemu z boku. W końcu doszedłem do wniosku, może by spróbować samemu, może uda nam się stworzyć coś idealnego.
Czy w takim razie jest to owocna forma działalności?
– Ja uważam, że tak.
Czyli w branżę deweloperską warto się zaangażować?
– Niby mówi się, że sytuacja na rynku jest trudna, że brakuje pieniędzy, ale mieszkania trzeba budować. Wszystko to kwestia ceny. Mieszkania w mieście również się sprzedają, aczkolwiek z mniejszym powodzeniem, bo w grę wchodzi właśnie cena. Można zaobserwować jak młodzi ludzie emigrują z miast na ich peryferia, co daje się już zauważyć na starych, poznańskich osiedlach. Część mieszkańców poznańskich „blokowisk” albo kupuje działki i samodzielnie stawia domy, albo wybiera coś, co jest alternatywą domu, czyli większe mieszkanie z ogródkiem poza miastem. Wszystko oczywiście zależy od zasobności portfela.
Pozwolę sobie zatem pociągnąć wątek pytań typu ,,dlaczego”. Dlaczego firma z Kościana buduje mieszkania w gminie Rokietnica?
– To prawda, siedziba firmy rzeczywiście mieści się w Kościanie, ale ja jestem z Poznania. Mieszkam na Strzeszynie, więc Rokietnica jest stosunkowo blisko, jednak wbrew pozorom nie był to główny powód wyboru lokalizacji, aczkolwiek znaczący. Chcieliśmy wybrać taką lokalizację, która pozwoliłaby nam prowadzić kolejne inwestycje w pobliskiej okolicy. Nie zależy nam na stworzeniu jednej inwestycji, przysłowiowym wbiciu łopaty w ziemię, zakończeniu budowy i emigracji w kolejne miejsce, lecz chcieliśmy sukcesywnie inwestować w infrastrukturę danej gminy. Przed zakupem gruntu w Rokietnicy przygotowaliśmy sobie podłoże pod kolejne inwestycje, tak aby postawić w kolejnym etapie drugie, trzecie osiedle. Jednak realizacja tego przedsięwzięcia nie jest łatwa.
W realizowanej obecnie inwestycji w Mrowinie proponujecie państwo ponad 70-metrowe, 3-pokojowe mieszkania. Czy w tej lokalizacji jest to optymalna oferta, jakiej klienci oczekują?
– Tak myśleliśmy, że klient, który wyprowadzi się z Poznania, nie będzie chciał mieć mieszkania 50-metrowego. Naszym zdaniem będzie szukał czegoś większego. Na dom zazwyczaj go nie stać, więc my chcieliśmy zrobić coś pośredniego między domem a mieszkaniem, a jednocześnie stworzyć poczucie intymności. Przez to każde mieszkanie wyposażamy w kominki, do każdego lokum przynależą ogródki i nie są to ogródki 20-30-metrowe, chcieliśmy zaproponować większe działki.
Początkowo chcieliśmy stworzyć zabudowę dwu poziomową, zbudować małe bliźniaki – 75-90-metrowe. Aczkolwiek zaczęło się robić coraz ciaśniej. Dlatego zdecydowaliśmy, że bliźniak podzielimy na dwa niezależne mieszkania z oddzielnymi wejściami, jedno mieszkanie będzie na parterze, a drugie na piętrze.
Teraz widzimy jednak, że gdyby wybór był większy, gdybyśmy posiadali w ofercie mieszkania od 50 metrów, a skończyli na 100, to może byłoby lepiej. Dla jednego jest to może za dużo, a inny szuka czegoś większego, każdy klient ma indywidualne upodobania i własne koncepcje.
Powiedział Pan, że szukaliście terenu perspektywicznego, rozwojowego. Z informacji zawartej na stronie inwestora wynika, że firma planuje dalsze etapy, między innymi domy bliźniacze, czy wolno stojące. Czy to będzie uzupełnienie oferty? Czy na takie nieruchomości również istnieje zapotrzebowanie?
– Chcemy właśnie w ten sposób uzupełnić ofertę, gdyż mamy w planie zakup działki o powierzchni 3,5 hektara. Tam chcielibyśmy zróżnicować zabudowę. Pojawiłby się segment z mieszkaniami w zabudowie szeregowej, ale też o niezbyt dużej powierzchni 100-120 metrów. Są bowiem klienci, którzy w tej lokalizacji o takie lokale pytają. Jednak głównie planujemy skupić się na mieszkaniach.
Czy w związku z tą zabudową firma planuje kompleksowe zagospodarowanie, uzupełnienie osiedla w obiekty służące wszystkim?
– Na tym właśnie nam zależy. Do gruntu, na którym obecnie budujemy, dokupiliśmy 500-metrowy plac i chcemy go zagospodarować jako prywatny plac zabaw dla dzieci mieszkańców osiedla. Obok chcemy zaadaptować lokal około 120 metrów, w którym zorganizujemy minimarket spożywczy. Natomiast przy drugim osiedlu, jeśli sytuacja ułoży się pomyślnie, mamy w planach wybudowanie prywatnego przedszkola, marketu, kawiarenki. Nasze osiedla właśnie w tym kierunku pragniemy rozwijać.
Wspomniał Pan wcześniej o trudnościach w realizacji inwestycji. Tymczasem na gminę Rokietnica zwraca swe oczy wielu deweloperów, można w niej wymienić niemałą liczbę inwestycji. Jak współpracuje się z lokalnymi władzami?
– Ciężko. Inwestując w ten teren sądziliśmy, że bliska lokalizacja Tarnowa Podgórnego sprawi, iż rozwój powinien następować w miarę korzystnie. Jednak okazało się, że jest tu ze wszystkim problem. Gmina nie ma miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i w najbliższym czasie nie widać poprawy. Początkowo, gdy inwestor pyta o grunty, o możliwość podłączenia się do sieci wodociągowej, wszędzie natrafia na problemy. Wygląda tak, jakby gmina Rokietnica stanęła w miejscu.
Czyli nie jest przygotowana na przyjęcie i obsługę takiej ilości inwestycji, jaka tam się lokuje?
– Nie jest przygotowana i nic w tym kierunku nie robi.
A jednak inwestorzy garną się na ten teren?..
– Każdy liczy, że to nie będzie trwało wiecznie i sytuacja musi się zmienić, tym bardziej, że gruntów jest tam stosunkowo dużo. My też przecieramy ścieżki przy zakupie jednej, czy drugiej działki inwestycyjnej. Początkowo pojawiały się tylko czarne scenariusze, jednak teraz pojawiają się nowe drogi i możliwości, więc jak to się mówi „po nitce do kłębka”…
Czy w takim razie zachętą dla inwestorów są ceny gruntów na tym terenie?
– Ceny są coraz wyższe, ale gruntów jest jeszcze sporo. Stopniowa zabudowa przyciąga następnych. Mieszkańców przybywa. Sama Rokietnica rozbudowała się już na tyle, że teraz inwestorzy zaczynają budować w bliskim jej otoczeniu. Przykładem tego jest nasza firma. Ta strona Mrowina wydawała się nam bardziej zaciszna, stąd też nazwa osiedla „Zacisze” jako jedyna położona bardziej na uboczu. Ale postanowiliśmy spróbować.
A co z inwestycjami w Kościanie? Czy mieszkańcy tego miasta mogą też spodziewać się oferty z Państwa strony?
– Nie przypuszczam. Chcieliśmy stworzyć mieszkania w miarę tanie, ale ta przysłowiowa taniość miała wynikać nie z faktu, iż są one wykonywane z tańszych materiałów. Stosujemy tylko materiały najwyższej jakości, czego przykładem mogą być systemowe rozwiązania firmy Leier, szklane balustrady ze stali nierdzewnej itd. Inwestycję realizujemy własnymi silami i środkami, jesteśmy tam cały czas obecni, a dopilnowanie inwestycji w Kościanie wiązałoby się z zatrudnieniem kolejnego sztabu ludzi. Raczej więc tamta lokalizacja nie wchodzi w grę.
Ponadto Kościan jest innym rynkiem, którego tak naprawdę jeszcze nie poznałem. Wprawdzie tam się również buduje, ale jak na razie nie myślimy o inwestowaniu w tej lokalizacji.
Ale chyba tamtejsi mieszkańcy również potrzebują mieszkań i czy nie dobrze byłoby coś im zaoferować?
– To prawda. Teraz również w mniejszych miejscowościach oddalonych od Poznania o 30, 40, czy 50 kilometrów buduje się mieszkania i całe osiedla, ale jak na razie chcemy skupić się na gminie Rokietnica.
Główna firma znajdująca się w Kościanie zajmuje się produkcją okien. Czy w takim razie w swoich obiektach montujecie stolarkę Plastbudu?
– Tak oczywiście. My zajmujemy się kompleksowo montażem okien, drzwi wewnętrznych, ścianek działowych, podłóg. Jesteśmy w stanie obsłużyć inwestycję kompleksowo. I też proponujemy to naszym klientom. Obserwuję, że początkowo klient podchodzi do tej oferty z pewną dozą nieufności, uważa że znajdzie taniej, załatwi może lepiej, ale jak się później okazuje bywa różnie i klient wraca po zaoferowane usługi. Zawsze przy obsłudze większej inwestycji jesteśmy w stanie zaoferować lepsze warunki, a druga rzecz – to zawsze jest jedna i ta sama firma.
Taka kompleksowa obsługa jest bardziej korzystna dla klienta i coraz więcej z nich na to się decyduje. Nam z kolei zależy na zadowoleniu klientów. Skoro mamy zamiar inwestować w kolejne grunty w tej lokalizacji, to pierwsze osiedle będzie naszą wizytówką.
Jak Pan przewiduje, jaki będzie rynek mieszkaniowy w najbliższym czasie? Czego należy się na nim spodziewać?
– Obserwuję i widzę, że tendencja jest taka, aby budować mieszkania coraz mniejsze. Kredyty są trudne do uzyskania i klient do zakupu mieszkania podchodzi z pewnym ryzykiem, bo nie wiadomo, jak sytuacja będzie dalej się rozwijała. Wobec tego widzę, że również w podmiejskich inwestycjach projektowane są mieszkania coraz mniejsze, gdyż są bardziej dostępne dla klienta. Nasze mieszkania nie są drogie, gdyż kształtują się na poziomie 260, 270, 280 tysięcy złotych, ale gdyby miały po 50 metrów, to byłyby o 60 tysięcy tańsze, a to zmienia postać rzeczy.
Czyli należy się spodziewać, że w perspektywie kilku lat mieszkania będą zmniejszały swą powierzchnię i klienci będą oczekiwali minimum do zamieszkania?
– Jak na razie tak mi się wydaje, gdyż zasobność przeciętnego portfela jest coraz mniejsza, każdą złotówkę wydaje się coraz trudniej, a mieszkać gdzieś trzeba. Nie każdego będzie stać na zaciąganie kredytu na 300, 400 tysięcy złotych.
Duże mieszkania, oczywiście, też będą się sprzedawać, ale zdecydowanie w mniejszej ilości.